niedziela, 8 stycznia 2017

Praca konkursowa "Moje święta"

Tak jak obiecałam, gdy coś napiszę, to wstawię :) Trochę wprawdzie po tej tematyce, ale grunt, że jest! Zapraszam do czytania ♥

MOJE ŚWIĘTA


Cześć!
   Postanowiłam napisać do Ciebie list o moich świętach, ponieważ uważam, że odda on o wiele lepiej moje odczucia niż standardowa wiadomość na Facebooku, gdzie piszemy do siebie codziennie.
  Choć święta Bożego Narodzenia to taki okres w roku, którego wyczekuję z niecierpliwością, a już w listopadzie dopadają nas świąteczne dekoracje w centrach handlowych, to jednak dla mnie ta niezwykła atmosfera rozpoczyna się dopiero w grudniu, wraz z pierwszym dniem kalendarza adwentowego. Zaczynam wtedy odliczać czas do Wigilii.
   Wszystko zaczyna się od planowania. Kto dostanie jaki prezent? Jakie i ile potraw szykujemy? Kiedy robimy pierogi i ciasta? Kto będzie na Wigilii i u kogo ją robimy? Jaka choinka? Jakie dekoracje w domu? I wiele, wiele innych…
Kilka tygodni przed świętami ja, moja mama i ciocia spotykamy się na lepienie pierogów dla całej rodziny. Później ustalamy miejsce wyjątkowej kolacji oraz kto na niej będzie. Od paru lat zapanowała tradycja – Wigilia odbywa się u nas w domu, jestem ja z rodzicami, dziadkowie oraz rodzeństwo rodziców z moimi kuzynami. Kilka dni wcześniej przyjeżdża rodzina mieszkająca 150 kilometrów od Cieszyna, czyli dziadkowie i siostra mamy z moim małym kuzynem. Wtedy robi się naprawdę tłoczno, ale im nas więcej do przygotowań, tym lepiej.
Mama i babcia zajmują się szykowaniem jedzenia. Są nasze tradycyjne dania – bigos, zupa grzybowa, sałatka jarzynowa, karp, wspomniane wcześniej pierogi, kompot do picia. W tym czasie ja i tata jedziemy kupić choinkę. Zwykle stawiamy na żywą, która najlepiej wprowadza do domu świąteczny nastrój. Drzewko jest zazwyczaj średniej wielkości.
Dzień przed Wigilią albo rano tego samego dnia bierzemy się za ubieranie naszej choinki. Tata usadawia ją w stojaku, następnie znosi ze strychu bombki, łańcuchy, zabawki i światełka, które gromadziły się przez te wszystkie lata. Włączamy kolędy z ulubionych płyt i rozpoczyna się strojenie drzewka. Wcześniej robiliśmy to wszyscy, od dwóch lat była to wyłącznie moja działka. Trzeba było tylko drabiny do pomocy, ale przynajmniej mogłam zrobić wszystko według mojego pomysłu i nikt się nie wtrącał. Dekorujemy też resztę domu – stroiki, małe choinki w innych pokojach, czy najróżniejsze figurki na parapetach, meblach i stole. A na zewnątrz domu światełka, w moim pokoju także.
Potem zaczyna się wielkie sprzątanie. Właściwie, rozpoczęło się ono już wcześniej, ale ostatni raz trzeba odkurzyć, umyć podłogę, wytrzeć meble. Następnie nakrywamy do stołu, cichaczem przemycamy przygotowane wcześniej prezenty pod naszą choinkę. Przebieramy się w elegantsze ubrania, żeńska część domowników układa włosy i robi makijaż. Przyjeżdżają ostatni członkowie rodziny, ciocia z wujkiem oraz kuzyn i zajmujemy miejsca przy stole, a w tle cichutko lecą kolędy.
Najpierw odczytujemy fragment z Pisma Świętego. Później odmawiamy modlitwę, dzielimy się opłatkiem. Przechodzimy do mojej ulubionej części – jedzenia. Przy tym rozmawiamy.
Po zjedzeniu kolacji przechodzimy do długo wyczekiwanego momentu przez najmłodszych, ale nie tylko. Prezenty! Chociaż nie są najważniejsze, to zawsze wywołują na naszych twarzach uśmiechy. Rozdajemy je we trójkę z kuzynami, kolejna tradycja. Po otworzeniu upominków zostajemy przy stole albo przenosimy się na kanapę, fotele. Kolędy lecą teraz głośniej, znowu są rozmowy, śmiechy, jedzenie deseru. Prawdziwa rodzinna i ciepła atmosfera, jaką uwielbiam.
Nim się obejrzę robi się późno. Część z nas idzie na pasterkę, druga jest zbyt zmęczona. Rodzina, która dojechała tuż przed kolacją wraca do siebie. Umawiamy się, że jutro wszyscy pojedziemy do nich. W końcu to pierwszy dzień świąt.
Idę spać szczęśliwa, taka również wstaję. I w tym momencie nie liczy się dla mnie nic innego, tylko ta chwila, chcę ją zapamiętać na zawsze.
  Wiesz już, dlaczego kocham ten świąteczny czas. A kiedy się kończy, nie mogę doczekać się następnego roku. Mimo, że z pozoru zawsze wygląda to tak samo, dla mnie jest inaczej. W pozytywnym znaczeniu tego słowa. Za każdym razem powstają nowe wspomnienia, poszczególni członkowie rodziny zmieniają się, dorastają, jest ich coraz więcej. To właśnie jest dla mnie najcudowniejsze w świętach. Rodzina, ciepło, ta atmosfera oraz cud narodzin Jezusa Chrystusa, bo to właśnie jest najważniejsze w Bożym Narodzeniu.
Chciałabym się dowiedzieć, jak Ty przeżywasz ten czas. Będę czekać na odpowiedź.

Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wesołych świąt!

Twoja M.