Strony

piątek, 21 listopada 2014

"Wszystko OK?"

Obiecałam jeszcze dziś i oto jest! Shounen ai na zamówienie Miku.
Takie "szybkie" tempo, ponieważ leżę w łóżku chora( w końcu na kartkówce z chemii nie byłam...) od wczoraj, więc cóż innego mogę robić? Oprócz pisania i czytania... w zasadzie nic. 
Ale to chyba dobrze, przynajmniej blog się trochę rozkręci, gdy znów wrócę w szkolny kierat. Postaram się jednak dodawać coś, może weekendami? W tygodniu myślę, że coś nabazgrać się uda. A jak nie, to jest jeszcze plan B, czyli moja konkursowa książka, rozdzialik po rozdzialiku :) 
Okay, zapraszam na opowiadanie! Uwaga, bo to moje pierwsze shounen ai, w zasadzie dopiero pierwszy rozdział.
~Meggy

~ zamówione przez Miku ~

  Jestem Filip. Uczęszczam do drugiej klasy liceum, mam kochającą rodzinę, dobrych kumpli i wspaniałą dziewczynę.
Wydawać by się mogło, że jest idealnie, i tak było. No cóż, może jednak nie całkiem... ciągle czegoś mi brakowało. Czułem w środku jakąś pustkę, ale dlaczego? Tego nie wiem.

*~*~*

  Budzik... chyba wszyscy znają to badziewie? Zawsze dzwoni w najmniej odpowiednim momencie.
  - Aish... jeszcze dwie minuty... - zakrywając się szczelnie kołdrą po omacku wyłączyłem hałaśliwe urządzenie. Zamilkło. - No, nareszcie...
Jednak mój błogostan nie trwał długo. Po chwili moje młodsze rodzeństwo wpadło do pokoju i zaczęło po mnie skakać. Bliźniacy - Ana i Kajtek - w wieku ośmiu lat. Czasami mam ochotę ich zabić, ale i tak ich kocham.
  - Ee, spokój, już wstaję! - krzyknąłem. Przestali skakać i pomogli mi wywlec się z łóżka.
  - Spotykasz dziś Sarę? - zapytała Ana, chodziło oczywiście o moją dziewczynę.
  - No oczywiście, a coś mam jej przekazać?
  - Tak. Że ma najfajniejszego chłopaka!
Wybuchnęliśmy śmiechem. Nie zawsze rozumiałem ich beztroskie myślenie.
  Pobiegli na śniadanie, a ja ubrałem moje ulubione i wytarte dżinsy, koszulę w kratę i do tego trampki. Jeszcze szybka wizyta w łazience i byłem gotowy do wyjścia. Pożegnałem się z domownikami i ze śniadaniem w ręce wyszedłem z domu.

*~*~*

Nie udałem się jednak do szkoły, lecz na boisko. Zawsze trenowaliśmy rano z chłopakami, w końcu byliśmy szkolną reprezentacją w koszykówce.
Kiedy po przebraniu się w szatni wyszedłem na boisko, zobaczyłem jak chłopaki pokazują na jakieś niższego ode mnie może jakieś pół głowy chłopaka. Takie chuchro. Trener zwołał nas do narady.
  - Słuchajcie chłopaki, to jest Alek, dołączył do naszej szkoły i będzie od dziś grał w drużynie - mężczyzna wskazał chłopaka po drugiej stronie ogrodzenia.
  - Pan chyba żartuje. Przecież my z nim przegramy! - Sebastian zaczął narzekać.
  - Mój drogi, nie wyrażaj się tak o koledze z drużyny. Jeszcze jeden taki wysokok i cały następny mecz przesiedzisz na ławce zamiast niego!
Trener po chwili się opanował i rozeszliśmy się gotowi do gry. Rzeczywiście, nowy cały czas spędził na ławce.
Po treningu, gdy zabierałem się do wyjścia, zatrzymał mnie nasz nauczyciel.
  - Słuchaj no, Filip... jako kapitan drużyny postaraj się, żeby młodemu nie działa się krzywda.
I poszedł po tych słowach. Raaaany, mam się zajmować Alkiem? Trenerze, chyba pan żartuje!
Jednak poczekałem na chuderlaka.
  - Cześć, Filip jestem, kapitan drużyny - wyciągnąłem do chłopaka rękę. Niepewnie potrząsnął i mruknął: Alek.
Zaczął iść w stronę szkoły, a ja ruszyłem za nim. Po chwili ciszy postanowiłem nawiązać rozmowę.
  - No to... w której klasie jesteś?
  - W drugiej - mój towarzysz ciągle mruczał pod nosem.
  - O, czyli masz siedemnaście lat?
Na tę odpowiedź przyszło mi czekać dłużej. Ale w końcu się udało.
  - Nie... mam szesnaście. Poszedłem rok wcześniej... - szept był ledwie słyszalny. Chyba bardzo się mnie wstydził. A może bał?
  - To tak jak ja! - odpowiedziałem radośnie. Brązowe oczy wreszcie na mnie spojrzały.
  - Serio? - jego głos nareszcie przybrał śmielszy ton. Udało się!
  - Mhm. Tylko po moim wzroście tego nie widać - zaśmiałem się.
  - Noo, racja - chłopak też się uśmiechnął.
Dalej droga minęła w lepszej atmosferze. Dowiedziałem się, że Alek jest z drugiego końca kraju, właśnie się przeprowadził. I że szkoda mu było opuścić rodzinne tereny, dziewczynę, przyjaciół... można powiedzieć, że chyba mi zaufał.


*~*~*

  Jak się później okazało, Alek jest w klasie ze mną. Moja dziewczyna, Sara, wyjątkowo usiadła dzisiaj z jedną ze swoich przyjaciółek, więc zajął miejsce obok mnie.
Spędziliśmy też razem przerwę obiadową. Po lekcjach odprowadziłem do domu Sarę.
  - Co to za chłopak, z którym łaziłeś cały dzień? - zapytała w pewnym momencie.
  - To Alek, nowy. Trener kazał mi się nim zająć - nie chciałem się przyznać, że polubiłem gościa.
  - No dobrze, ale to chyba nie oznacza całego dnia z nim, tak? Przecież masz jeszcze mnie - dodała z wyrzutem.
Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.
  - Przecież nie kocham jego, tylko ciebie - powiedziałem patrząc na nią.
  - No nie wiem... - uśmiechnęła się. Też to zrobiłem, po czym dałem jej pstryczka w nos.
  - Oj, głuptasku, o czym to się myśli?
Objąłem ją i dalej szliśmy tylko uśmiechnięci.
Nagle odczułem, że dziwna pustka powoli zanika...


<~ Następna część

8 komentarzy:

  1. Zajebiście się zaczyna �� Już Cię kocham i czekam na next �� Więcej Sebcia tylko proszę ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz powiedzieć, że wcześniej mnie nie kochałaś? XD
      Hahah, dzięki ^^

      Usuń
  2. Więcej! :)
    Świetne :3
    Trochę tło przeszkadza w czytaniu, ale da się znieść. C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Jeśli tło przeszkadza, to przyciemniane zrobię.

      Usuń
  3. Żadnej kultury >c
    Tego nie da się opisać inaczej jak tylko wyjebane w kosmos D:
    Broo... Wincyj!!! 1!1!1!1!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale świetny ^^
    Będę czytać *-*
    Ejj czy imiona głównych bohaterów to wzięłaś z KPN?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Nie... hahah, faktycznie, Filip i Julia :) to naprawdę czysty przypadek~

      Usuń

Komentując motywujesz mnie do dalszej pracy. Ale uwaga! Zachowaj kulturę ;)